Dennis Lehane to dziwny pan.
Ma zwyczaj stawiać swych bohaterów w różnych dziwnych opcjach. Głównie moralnie dwuzmacznych, Rzeka tajemnic i Gdzie jestes Amando? daje temu przykład. Jego nowa książka,( o której wspominałem) Miasto niepokoju, to całkowicie inna powieść, a zarazem w jego stylu.Młody policjant Danny Coughlin, syn znanego i popularnego kapitana policji, przenika do środowiska emigrantów i anarchistów, by ścigać niebezpiecznych radykałów. Luther Laurence, uciekający przed gangsterem z Tulsy, pracuje u rodziny Coughlinów i rozpaczliwie stara się wrócić do ciężarnej żony.
W powieści pojawiają się najsławniejsi ludzie owych czasów ? Babe Ruth, Eugene O?Neill, lewicujący działacz Jack Reed, W.E.B. DuBois, założyciel Narodowego Stowarzyszenia na Rzecz Kolorowych, Mitchell Palmer, bezlitosny prawnik Wodrowa Wilsona, ścigający czerwonych, przebiegły gubernator Massachusetts Calvin Coolidge i ambitny młody prawnik z Departamentu Sprawiedliwości, John Hoover.
Kulminacyjnym momentem akcji, osnutej na niektórych kluczowych wydarzeniach tamtych lat ? w tym epidemii grypy hiszpanki ? jest strajk bostońskiej policji w 1919 roku. Lehane analizuje zbrodniczą przemoc i niepohamowaną dynamikę życia w kraju wstrząsanym wewnętrznymi niepokojami. Danny, Luther i ich bliscy rozpaczliwie starają się odnaleźć własną tożsamość w coraz bardziej burzliwych czasach. Stopniowo stają się dla siebie rodziną i wspólnie stawiają opór nadciągającej fali biedy, kłopotów i nadziei, która odmieni ich życie.
Tyle tył książki, powieść ma 650 stron. Przez ten okres, autor opisuje nam jeden z najciekawszych okresów USA. Najbardziej utkwiły mi w pamięci, bardzo wyraziste postaci, główni bohaterowie spotykają się właściwie dopiero w okolicy 3/4 książki. Ich perypetie są zamienne, bardzo ciekawym pomysłem są ich problemy. Dennis walczy z wizerunkiem i ojcem, szuka dla siebie miejsca, będąc podwójnym agentem, a potem potrójnym, a następnie gubi się, jego ścieżka jest wypełniona jednymi z najciekawszych dyskusji w książce. Policjant musi w pewnym momencie wybrać, a jak to Lehane lubi ukazywać, żadnen wybór nie jest wspaniały. Luthera droga ukazuje nam najgorsze miejsce w USA, skóra czarnego człowieka w wielkim mieśćie, rasizm nie jest tu problemem z którym się walczy, to ci, którzy nie są rasistami są atakowani. W tle rosnący problem niedopłaconych policjantów, komunistów, zarazy, ataków anarchistó, Babe Ruth.
To prawdopodobnie jedna z lepszych powieśći, które czytałem od kilku miesięcy, właściwie troszkę przypomina mi Ulicę Marzycieli, ale jest subtelniejsza w swej miłości do Bostonu. Bardzo polecam.
9/10