W którym poznajemy naszego bohatera, który okazuje się niezbyt miły dla świata, a zwłaszcza dla trolli.
Poznajemy także pijanego taksówkarza, który jest nie małpą, broń boże, ale orangutanem. Na koniec pijemy whiskey, gdy dopada nas śmierdzący patolog Dr Stein.
Jim Gordon nie był cierpliwym człowiekiem, ani też zbyt wrażliwym na cierpienia mniejszości rasowych. Dlatego z całej siły kopnął trolla w brzuch. Wielkolud zatoczył się i upadł na stolik, pijane towarzystwo rozbiegło się po całym barze, byle dalej od walki. Następnie rozpiął swój płaszcz i lekko lecz pewnie złapał za pistol, który trzymał za pasem. Krasnoludzki barman nerwowo przełknął ślinę i po cichu starał się sięgnąć po leżącą pod ladą strzelbę. Była to wspaniała zdobycz, ukradziona grupie pijanych Powietrznych Piratów, znał jednak na tyle tego humanusa, że jakakolwiek próba, może zakończyć dużym bólem. Detektyw tymczasem zapalił papierosa i obserwował jak troll próbuje się podnieść z podłogi. Poprawił binokle i przeczesał krótkie rude włosy.
– Nie żeby mnie to nie bawiło, ale ile razy mam cię kłaść na ziemi?- Troll starał się wytrzepać z syfu swój strój, na który składał się czarny prosty płaszcz, z pod którego wystawała źle skrojona kamizelka.
– Na wszystkie kurwy Manhattanu, wiesz ile zapłaciłem za tą kurtałkę?!- Wydawał się bardziej zafrasowany swym ubiorem niż przegranym pojedynkiem.
-Średnio mnie to interesuje, bardziej ciekawi mnie gdzie jest młoda pani DeLaverry- Gordon złapał za krzesło i powoli zaczął podchodzić do przeciwnika.
-Panie! Nie przesadzajmy, może byłem lekko niemiły, ale przerwałeś mi posiłek swym utyskiwaniem- Wielkolud otrzepał się z kurzu, wyszczerzył w uśmiechu kły i wykonał głęboki ukłon.
– Azaliż mon ami, jam jest De Kristo, kupiec i twój sługa, jako, że powaliłeś mnie jako pierwszy człek jednym ciosem- Gordon zdjął odruchowo kapelusz, ale natychmiast uprzytomnił sobie, czego szuka.
– Piękne słowa jak na cwaniaczka z francuskiego wybrzeża, słyszałem, że miałeś jakieś problemy w Paryżu, to mnie nie interesuje, nie jestem z Ochrany, chcę tylko wiedzieć, gdzie jest Pani DeLaverry- De Kristo przechylił głowę w niedowierzaniu.
– Ta młódka? Spiła się wczoraj i odsypia w moim mieszkaniu, ale zapewniam cię przyjacielu, nic zdrożnego nie stanęło się.- Gordon zgasił papierosa i odwrócił to wciąż nerwowego krasnoluda.
-E pokurczu, gdzie masz przekaźnik głosowy?- Brodacz prychnął na obelgę, ale wskazał palcem na budkę w głębi sali. De Kristo jakby nigdy nic, podszedł do baru i zamówił kolejną szklankę whiskey.
Czytaj więcej